Myję włosy żelem do mycia twarzy Nature Story by Tołpa! Rewelacyjny zamiennik szamponu

Nature Story by Tołpa recenzja

Jeśli nie jesteś włosomaniaczką, to nawet do głowy Ci nie przyjdzie, że można umyć włosy czymś innym oprócz szamponu. Są tacy, co w to nawet nie uwierzą i pójdą dalej mówiąc, że każdy kosmetyk do włosów poza tymi fryzjerskimi to nie kosmetyk do włosów, a szamponem za 3 zł można zmywać naczynia. Bywa.
Jak dla mnie można umyć włosy wszystkim oprócz mocnej chemii. Można? Pewnie.

Tak jak potrafiłam umyć włosy odżywką (przy skłonności do ekspresowego przetłuszczania się
włosów nie polecam) czy płynem do mycia okolic intymnych, który zawsze sprawdzał się świetnie, 
tak tym razem sięgnęłam po żel do mycia twarzy. Pewnie pytasz mnie w myślach Dlaczego???”... 
Otóż Drogi Czytelniku - skład. Najzwyczajniej w świecie przeczytałam prosty skład i zachwyciłam 
się od razu. 




Kto czyta mojego bloga ten wie, jak recenzuję szampony. Szampon to dla mnie szampon, ma dobrze myć i siema. Tutaj raczej nie tak nie będzie, bo nie piszę o szamponie, tylko o żelu. Warto powiedzieć o samych wspaniałościach, bo wad tutaj nie ma. Zero surowości, konsystencja kremowa, zapach bardzo delikatny. Ponadto w żelu z serii Nature Story by Tołpa nie ma typowych, jak na szampon mocnych detergentów, za to w środku znajdzie się gliceryna i kwas mlekowy, a to moje włosy (i twarz) kochają. 


Żel  wprawdzie  słabo  się  pieni,  ale  jak  już  się  spieni to  na gęsto, świetnie czyści 
i  bardzo  dobrze  się  spłukuje. Po  spłukaniu  ma się wrażenie, jakby włosy były dość 
tępe  w  dotyku, ale  odczucie  znika  po  wysuszeniu. Ponadto po zwykłym szamponie 
takim   jak   np.  Timotei  skóra  głowy  często  mnie  swędzi, a  to  po tym żelu - NIC, 
całkowita   ulga,  bo  produkt  naprawdę   nawilża  skórę. Nie  traktuję  tego  produktu 
wyłącznie  jako  szamponu,  ale  również  jako  bardzo  lekką,  czyszczącą maskę. Dla 
pewności i lepszego efektu trzymam go około dwóch minut na głowie, a po spłukaniu 
nakładam  na  włosy  odżywkę. Włosy  są potem rewelacyjne - efekt to lśniąca  fala 
i niesamowita miękkość. 


Jeśli jesteś sceptyczna i nie wierzysz w to, że można umyć włosy czymś innym oprócz szamponu, to proszę - sprawdź. Takie sprawdzenie niesamowicie otwiera oczy i głowę, wypuszcza z zamkniętego, sterylnego świata gdzie wszystko jest przypisane do konkretnych, poszczególnych rzeczy. Wybierzesz zwykły szampon i swędzenie wywołane przesuszeniem, czy żel do higieny intymnej albo do mycia twarzy i niesamowicie cudowne włosy? Warto spróbować!



Ps.  Pewnie  jesteś  ciekawa, jak  żel sprawdza się  w  swojej  pierwotnej  roli? Otóż zdradzę
Ci, że  rewelacyjnie!  Tak  jak  po  spłukaniu włosów  ma  się  uczucie  tępości w dotyku, tak
w przypadku cery ma się wrażenie, że na twarzy jest lekka, ochronna warstewka chroniąca
przed przesuszeniem.  Skóra  po  umyciu  nie  jest  ściągnięta, czuć  miękkość i nawilżenie.
Jak widać, żel w każdej roli sprawdzi się rewelacyjnie!




Komentarze

  1. Bardzo fajna recenzja, tylko brakuje mi w niej składu produktu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo prosze! Tego zastosowania sie nie spodziewalam :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej propozycji Tołpy, ale brzmi interesująco i być może kupię w przyszłości. Ja z braku szamponu używałam Lactacydu do higieny intymnej i u mnie również się sprawdza doskonale.

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, nigdy nie próbowałam ! Moje włosy wołają aktualnie pomocy , wiec może coś w tym stylu na nie zadziała, aż spróbuje! :D Świetny post, pozdrawiam! :) milkowomi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miłe, ciepłe słowa a także szczera, kulturalna, i przede wszystkim - konstruktywna krytyka - wszystko jest dozwolone. To motywuje mnie najbardziej w blogowaniu!:)

Chamstwo i obraźliwe teksty lądują w koszu od razu.