Photo diary • czerwiec czyli mnóstwo kwiatów, natura i jak rozstaję się z mięsem...



Łał, nawet nie wiecie jaki mam fajny miesiąc za sobą :D To aż niewiarygodne, zważywszy na przebieg ostatnich dwóch lat. Dzięki temu, że nagle stało się tak, jakbym odcięła przeszłość jednym, stanowczym ruchem, a ta tak po prostu sobie odleciała w dal... i PRAWIE nic nie pamiętam. Jestem zupełnie inną osobą - już nie nieszczęśliwą i znerwicowaną, a naprawdę zadowoloną z siebie i z życia kobietą. To naprawdę niesamowite!

A na pierwszym zdjęciu, oczywiście piwonie! Czerwiec jest miesiącem pod znakiem piwonii, którym narobiłam tyle zdjęć, że do połowy lipca będziecie je oglądać na instagramie :D




Było ciepło i przepięknie. Choć byłam momentami naprawdę zmęczona, to nie poprzestawałam na spacerach z Julką i Perłą. Zawsze miałam poczucie, że po pracy to tylko w domu i w domu, a jak przyjrzałam się dokładniej temu jak spędzamy moje wolne dni to stwierdziłam, że jednak bardzo dużo czasu spędzamy na dworze!





Tak witałyśmy lato! Wśród traw kwitnących w wielu odcieniach różu.




Mówią, że nie liczy się sprzęt, a umiejętności fotografa. To zdjęcie robiłam moim iPhone SE, którego uwielbiam! Nawet, jeśli aparat w nim już nie robi ogólnie takiego wrażenia, to mimo wszystko uważam, że jeśli wolę robić zdjęcia nim, niż lustrzanką, to jednak to mówi samo za siebie ;) Muszę Wam jednak zdradzić, że planuję go wymienić na lepszy model jesienią, albo zimą, może nawet po świętach gdy ceny spadną. Używam go już prawie 3 lata bez ŻADNYCH USTEREK, więc nie ma mowy o telefonach konkurencyjnych firm. iPhone sprawdził mi się najlepiej i używam go NAJDŁUŻEJ.




Piwonie to nie wszystko, bo prawda jest taka, że nie obyłam się bez żadnych kwiatów, czy polnych, czy takich ze stoiska.




Moja okolica i piękna pogoda :) Tak można żyć! :)




Połacie pięknego, polskiego Jastrunu. Naprawdę kocham moją okolicę za mnogość gatunków roślin i to, jak pięknie wszystko rozkwita na wiosnę i tętni życiem przez całe lato. Odnajduję tu niesamowity spokój i szczęście, jaki odnajdywałam w dzieciństwie przedzierając się przez dzikie trawy na tyłach ogrodu moich rodziców. W momencie pisania tego posta siedzę na tarasie naszego mieszkania i zerkam na ten mały ogródek z wierzbą przy płocie... i już jestem myślami w ogrodzie mojego domu, w przyszłości. Wiem, że będzie tam mnóstwo kwiatów i drzew, a po ścianach domu i oknach ogromnej przeszklonej werandy będą wspinać się róże.




Gra światła.




Interstellar to książka, której szukałam w całym internecie PRZEZ ROK. Nie pamiętam już, czy Wam o tym mówiłam, ale w kręgu moich zainteresowań jest nauka o kosmosie i prawami rządzącymi światem. Fascynuje mnie to od dziecka, a w gwiazdy patrzę z jakąś dziwną tęsknotą. Gdybym miała jednak ten umysł ścisły...
Nie zliczę już ile książek o wszechświecie przeczytałam, od kiedy nauczyłam się czytać. Nie przypomnę sobie, ile filmów obejrzałam, jednak to z tych fabularnych właśnie Interstellar jest oparty na nauce. Już na wstępie możemy przeczytać, że twórcy w 100% odwzorowali to, jak wygląda horyzont zdarzeń i jak może wyglądać tunel czasoprzestrzenny. To właśnie ten film sprawił, że z radością i ogromną werwą wróciłam do "poszukiwań". Nie ma nic piękniejszego niż pasja.
Więc czytam :)


Czerwcowe momenty - piękne obłoki srebrzyste, które rozświetliły północne niebo po zachodzie słońca, dosłownie na kilka dni przed przesileniem letnim i... ogromna pełnia, chyba największa w tym roku.




CZERWCOWE PRZYJEMNOŚCI

owoce
koktajle
relaks

Tak poza tym dach który widzicie powyżej, jest dachem domu sąsiadów i powiem Wam, że to najpiękniejszy domek jaki widziałam. Chciałabym mieć kiedyś właśnie TAKI, albo stary dom z duszą.


I DALEJ UWAGA, BO MAM DLA WAS HIT...

A mianowicie, poza wczorajszym dniem, to od prawie 3 tygodni nie tknęłam mięsa. Raz, że jest gorąco i nie chce się jeść takich rzeczy, dwa, że już mi nie w smak. Zwłaszcza z kurczakiem, który śmierdzi przed i po przygotowaniu. Po przygotowaniu jest wręcz obleśny, a posmak w ustach... Jakbym zjadła padlinę. Źle się czułam po zjedzeniu kanapki z kurczakiem, ale z braku laku nie miałam pod ręką nic, po czym miałabym siłę dalej pracować. Energię miałam, ale do końca dnia wyżułam chyba cały bister gum miętowych.
Idziemy dalej - wieprzowina, postrach mojego mózgu. Boję się zjeść mięso zwierzaka, który się nie poci i całe zanieczyszczenie zostaje w środku.
Jedyna opcja to wołowina i łosoś, ale bardzo rzadko i tylko w postaci tatara albo steku medium rare. Dlatego raz na jakiś czas tatar albo sushi. Sushi będzie po wypłacie, a tak poza tym ciągle jem pokarmy roślinne, nabiał i jaja.
A oto przykładowe i bardzo zwyczajne dania, które zjadłam w czerwcu. Oczywiście reszcie zdjęć nie zrobiłam bo ogarniałam po fakcie :D
granola z czereśniami
kotlety ziemniaczane z mozarellą, oliwkami i bazylią, plus sałatka grecka
"udawany" schabowy z boczniaka z mizerią i ziemniakami
kanapki z serkiem, pomidorem i cebulą, jajecznica

A na koniec hit czyli... kanapka z tatarem z pomidorów suszonych i cukinii! Nie wiedziałam, że coś tak innego, może być tak smaczne i aromatyczne!




Soki i koktajle to moja codzienność!




Pierwszy bukiet piwonii w sezonie.


Ale i kwiaty z okolicy. Wspaniale tu jest, naprawdę!!




Wypady duże i małe. Prawda, że cudownie?





A na koniec tego posta żegnam się z Wami kolejnym pysznym jedzonkiem i moją psią mordeczką :) Do następnego!




Komentarze

Prześlij komentarz

Miłe, ciepłe słowa a także szczera, kulturalna, i przede wszystkim - konstruktywna krytyka - wszystko jest dozwolone. To motywuje mnie najbardziej w blogowaniu!:)

Chamstwo i obraźliwe teksty lądują w koszu od razu.

Popularne posty