Moje nowości kosmetyczne / JESIEŃ 2019
Ostatnio pytałam się Was na instagramie, czy wolelibyście nowości kosmetyczne w postaci vloga czy wpisu na blogu... I jestem Wam za to ogromnie wdzięczna. Jestem zachwycona pisząc tego posta, bo dawno nie pisałam o czymś takim i wręcz czuję, że wiatr dmucha w moje żagle! Nie motam się, jestem pewna tego i to jest super! Ale do rzeczy. Widzicie te cudowności? Czaiłam się na nie długo i w końcu zrealizowałam kosmetyczną listę musi have, przy okazji zaspokajając moje "próżne ja" ;) Wierzcie mi, że tak jak trąbiłam kiedyś o dogadzaniu sobie, tak będę to robić ponownie - to naprawdę pomaga i poprawia humor. W końcu nie po to harujemy jak woły, żeby nie móc sobie czegoś kupić, hmm? ;)
___________________________________
Na pierwszy ogień idą cztery nowości z The Ordinary. Ze względu na to, że jestem posiadaczką trądziku wieku dorosłego mając przy okazji problem z przesuszeniem skóry, zdecydowałam się na zakup...
... toniku z kwasem glikolowym 7%. Co jak co, ale znam na tyle moją skórę,
że wiem, że nie nawilżę jej dobrze, jeśli nie zostanie odpowiednio złuszczona.
Tonik stosuję już około dwóch tygodni.
Na drugim miejscu z The Ordinary jest krem - serum z kwasem hialuronowym.
Na razie nie mam określonego rytmu - oczywiście stosuję go codziennie, ale z
różną częstotliwością - czasem tylko na dzień pod inny krem, a czasem i na noc i
na dzień. Szukam złotego środka.
Kwas hialuronowy 2% + wit. B5 kupiłam z myślą o takim KONKRETNYM
nawilżeniu skóry. Ma dziwną konsystencję, ale robi na mnie coraz większe
wrażenie!
Ostatnim z tej serii jest peeling kwasowy AHA 30% + BHA 2%. Tak jak z kremem,
próbuję złapać swój rytm, ale jedno jest pewne - ten peeling z każdym użyciem
mnie coraz bardziej zaskakuje!
The Ordinary jest dość popularną marką kosmetyków i planuję zrobić ich recenzję, bo nigdy, ale to NIGDY DOTĄD, żadna marka nie zrobiła na mnie tak KOLOSALNEGO wrażenia. Te kosmetyki zasługują na więcej słów, ale staram się nie zdradzać za dużo ;)
___________________________________
3 stopniowa pielęgnacja od Clinique dla cery mieszanej ze skłonnością do przesuszenia.
Niestety produkty ułożyłam nie w tej kolejności do trzeba - wszystko od drugiej
strony... ;) W skład zestawu wchodzi żel do mycia twarzy, tonik złuszczający i krem do
twarzy. Zestaw zostawiam na później, bo na razie testuję The Ordinary.
Maskę Laneige wypatrzyłam u jednej z dziewczyn na instagramie. Podobno jest
świetna, ale to się dopiero okaże, bo dziś będę mieć ją na ustach pierwszy raz.
Poza maską Laneige sprawiłam sobie nową pomadkę MAC, odcień MEHR, oraz
róż od INGLOTA odcień 46 - piękny, brzoskwiniowy kolor. Jeśli chodzi o pomadkę,
to pomimo konkretnego matu jest niesamowicie kremowa i bardzo komfortowo mi
się ją nosi na ustach.
Lakier od ArtDeco z serii Claudia Shiffer. Jest to idealny, nudziakowy odcień,
który podbije kolor moich paznokci i co najważniejsze - zniechęci mnie do
obgryzania. Wierzcie mi, nienawidzę obgryzać pomalowanych paznokci. Dziwne,
ale mi pomaga ;)
Sztuczne rzęsy to moja pięta achillesowa, a że ciężko mi się żyje z moimi cienkimi
i krótkimi rzęskami, to postanowiłam, że nauczę się doklejać kępki. Niestety ostatnim
razem gdy próbowałam nakleić sobie sztuczne rzęsy, to zalałam sobie oczy klejem i
polepiłam wszystko wokół - może z tymi drobinkami będzie lepiej ;)
I na koniec coś, czego brakuje mi w ofercie Sephory Online - drobiazgi do kąpieli.
Te udało mi się dodać cudem, bo jakoś tak dziwnie rotowały w aplikacji, i nie wiem
czy były wykupowane czy co ;) Jeszcze przydałyby mi się te urocze olejki do kąpieli
w postaci kuleczek - to jest sztos :)
To na tyle moi drodzy - wkrótce pojawię się z recenzją The Ordinary i Laneige, bo w tych produktach pokładam największe nadzieje. Od dawna bardzo skupiam się na poprawieniu stanu mojej skóry, która od lat nie reagowała na stosowane przeze mnie specyfiki i wyglądała naprawdę BARDZO ŹLE. Ja już wiem dlaczego, ale tego dowiecie się oczywiście w recenzji... Także do następnego!
Ściskam,
Marta
ja nie umiem kleić sztucznych rzęs. No nie potrafię! Siłowałam się kilka razy i... dałam sobie spokój:D lepsze własne ale bez sklejonej powieki :D
OdpowiedzUsuńO kosmetykach The Ordinary słyszałam już dużo dobrego. Twoje polecenie to chyba znak, że muszę ich w końcu spróbować ;)
OdpowiedzUsuń