Moja wiosna



Dzień mamy za nami, długi weekend dobiegł końca. 26 maja spędziłam całkowicie poza domem, totalnie odrywając się od domowych obowiązków. Fajnie jest móc raz nie zmywać, nie zamiatać, nie sprzątać... I tak prawie cały weekend, bo z mamą niedawno miałyśmy na głowach rodzinne spotkanie. A tak poza tym miałam upragniony luzik. Tegoroczny maj był tak bardzo wypełniony planami (hehe. jak cała wiosna.), że całkowicie odleciałam jeśli chodzi o jakiekolwiek dostrzeganie (jak i postrzeganie) otaczającej mnie rzeczywistości. Dam taki przykład – w ubiegłym tygodniu ukończyłam jedno z intensywniejszych zleceń jakie miałam tej wiosny, i wróciłam do domu po kilkudniowej nieobecności. Wiecie jakie było moje zdziwienie, gdy około północy pomyślałam sobie – a może mi się to wszystko śni? To było takie nierealne. Siedziałam sobie, i miałam wrażenie, że umysłem mnie tam nie ma. W zasadzie nigdzie nie ma mnie umysłem. Czułam się tak dziwnie, że nie ogarniałam niczego. Na szczęście, obecnie mamy takie fajne narzędzie którym jest instagram. Dzięki niemu udokumentowałam w zdjęciach całą wiosnę, bo gdyby nie insta, to zastanawiałabym się tylko… co ja robiłam tyle czasu poza pracą? :))





Bez wątpienia, moja wiosna poza pracą i paroma innymi sprawami, była całkiem przyjemna. Obfitowała w miłe rzeczy, spacery z najbliższymi i różne, fajne zajęcia. Tej wiosny próbowałam nowych rzeczy, postanowiłam wrócić do czytania książek i zaczęłam działać z włosami. Tegoroczna wiosna obfitowała również w dużą ilość pracy, dzięki czemu czas był wypełniony w 100%. Dzięki temu nauczyłam się również wielu ciekawych rzeczy, wpadłam w wir szybkiego życia i oderwałam się od zmartwień. Wiecie co? 
Masa pracy jest dobra na zmartwienia. Serio. Nie macie czasu o nich myśleć. Polecam!




To, że człowiek bez pożywienia nie istnieje, jest tak oczywiste jak cukier w składzie Pavlovej. Ale to, że ja bez jedzenia nie istnieję, jest jeszcze bardziej oczywiste :D Uwielbiam jeść słodkości, a jeszcze bardziej kocham je przyrządzać. Mimo małej ilości czasu udało mi się od czasu do czasu coś upiec. Najlepszy był oczywiście tort czekoladowo truskawkowy, który zrobiłam dla mojego najwspanialszego :) Był przepyszny!
Co do czekolad Dairy Milk, są to najlepsze czekolady jakie jadłam w życiu. Bez wątpienia wygrywa wersja z Oreo oraz ta z masą karmelową, ale... w ogólnie rzecz biorąc, w smaku są rewelacyjne. Są bardzo delikatne, rozpływają się w ustach i przypominają mi dzieciństwo. Pamiętacie karmelki od Cardbury? Ja pamiętam. Nic więcej nie muszę mówić!




Moja wiosna była także wypełniona przygotowaniami do lata - głównie jeśli chodzi o ciało, choć nie ukrywajmy, że nie można zapomnieć o duszy. Jeśli w grę wchodziło ciało, to stawiałam na dużą ilość ruchu a gdy nie miałam czasu ćwiczyć, starałam się mieć często napięte mięśnie brzucha. Odniosłam wrażenie, że dzięki temu mięśnie zdecydowanie się wzmocniły, a rozstęp mięśni prostych trochę się zmniejszył. Jeśli chodzi o duszę, to po prostu postawiłam na robienie wszystkiego, co przynosiło mi na myśl wakacje - dobrego jedzenia, oglądania nieba o zachodzie słońca... To pomagało! Dzięki temu przeszłam wiosnę optymistycznie :)




Jeśli powiem, że tej wiosny stawiałam na rodzinę, to chyba będzie bezczelność :D Na rodzinę stawiam cały czas, rodzina jest dla mnie największą motywacją. Moja rodzina jest dla mnie największym cudem ♥ Kocham ich strasznie mocno! Ale faktem jest to, że jeszcze bardziej ich doceniam. Są dla mnie WSZYSTKIM.




A tu już takie małe podsumowanie... Przyjemne, nostalgiczne, zmierzające w stronę lata. Róż, przygaszone kolory... Delikatność. Kiedyś czytałam, że ktoś kto otacza się różem, jest bardzo uczuciową osobą, delikatną, spokojną... Tej wiosny zauważyłam to szczególnie :D Otaczałam się bardzo dużą ilością różu, co szalenie mnie koiło. Róż jest jednym z kolorów, który działa na mnie naprawdę uspokajająco i relaksująco. Dzięki tej barwie moja wiosna była relaksująca, nawet jeśli było dużo pracy i trochę nerwów. Balans został zachowany.




Popularne posty