Druga połowa stycznia czyli spóźniony DWUTYGODNIK


Sprawy sprawami, obowiązki obowiązkami, ale dwutygodnika nie mogę sobie odpuścić. Jest skromnie, bo druga połowa stycznia miała ślimacze tempo, ale nie przeszkadzało mi to. W głównej mierze zajęłam się swoim zdrowiem i cieszę się, że w końcu poświęciłam na to więcej czasu, gdyż praktycznie od lat nie zwracałam na siebie uwagi. Prawda jest taka, że nie można dłużej przeciągać spraw związanych ze zdrowiem, bo może mieć to złe skutki. Nie raz spotykałam się z sytuacją, w której człowiek nie chodził przez całe lata do lekarza, aż dochodziło do zasłabnięć i diagnozy były tragiczne… A można było zapobiec temu, badając się. Tak btw. przed nami kolejne wielkie mrozy i mam nadzieję, że to już finisz. Wiosenne ptaki, o których Wam ostatnio wspominałam, chyba się pogubiły. Dziwne rzeczy dzieją się z tą przyrodą, oj dziwne.

ZDROWIE

Męcząca mnie od miesięcy sytuacja w końcu musiała znaleźć rozwiązanie, a wiem, że to jeszcze nie koniec. Mowa oczywiście o hormonach, które są naprawdę poważną sprawą i NIGDY nie należy ich lekceważyć. Od ponad roku męczyły mnie silne pms trwające nawet dwa tygodnie, chroniczne zmęczenie, osłabienie i wzrost wagi. Na dodatek wariowała mi cera i dokuczał lekki hirsutyzm, przez co nie czułam się komfortowo. Kilka lat temu byłam w identycznej sytuacji i leczono mnie hormonalnie, więc i teraz postanowiłam zgłosić się do lekarza. Dostałam skierowanie na badania krwi i wszystko poszło ekspresowo. Szybko wyszło szydło z worka, a główny cel to zbicie testosteronu. Leki biorę od niedawna i zdradzę Wam, że pierwsze dni to ciąg nieprzyjemnych objawów, na przykład brak apetytu, nudności, ból głowy... Spodziewałam się takich nieprzyjemności, bo organizm musi się przyzwyczaić. Przyznam szczerze, że choć miałam taki sam problem w wieku 18-19 lat, to zapomniałam już, jak to było oprócz tego, że miałam źle dobrane leki i jeśli chodzi o psychikę, to zachowywałam się jak kobieta w ciąży. Kończąc hormonowy monolog, dodam jeszcze, że mam się zgłosić szybko do lekarza po skierowanie do endokrynologa i zbadać tarczycę, bo sporo objawów wskazuje także na nią. Jeśli okaże się, że i tarczyca działa nieprawidłowo, to jestem ciekawa, jak zachowa się organizm po wprowadzeniu leczenia. Jest to dla mnie bardzo istotne, bo tak jak powiedziałam, hormony są po prostu ważne i nie należy ich lekceważyć. Prawda jest taka, że to one rządzą naszym organizmem. Warto się zapoznać z tematem, bo często ogarnięcie problemów z hormonami może rozwiązać wiele problemów z dolegliwościami, które dokuczają ludziom.

Idąc dalej, jeśli chodzi o zdrowie, to w grudniu (bo od grudnia się zaczęło) miałam wycinane znamię barwnikowe i niedawno odebrałam wyniki. Niestety w okresie ciąży i laktacji doszło do zmian w obrębie niektórych znamion i konieczne było sprawdzenie, co się z nimi dzieje. Niektóre zbladły, zmieniły barwę i uwypukliły się, a jeden (nad lewą piersią) poczerniał i jego granice się postrzępiły. Szczerze Wam powiem, że już od dawna miałam iść do lekarza, ale bardzo się bałam i unikałam tego… Jeszcze bardziej bałam się, gdy w końcu zapisałam się do lekarza, potem w oczekiwaniu na zabieg i na wyniki pobranego wycinka! Gdy dostałam wyniki, okazało się, że wszystko jest w porządku i jest to TYLKO pieprzyk, a ja nie mam się czym martwić. Choć po zabiegu została pamiątka w postaci bliznowca, to cieszę się, że to zrobiłam i nie odkładałam tego dalej na później. Pani doktor powiedziała, że gdybym nie zbadała się, to dopiero mogłoby być źle, gdyby zmiana mogłaby zamienić się w tę złośliwą.

Często widzę, jak młodzi ludzie chorują i potwornie się męczą. Tak samo, jak ci, którzy nie badają się całe życie, bo czują się zdrowi jak ryby. Czy tak powinna wyglądać młodość? Przecież młodość jest jedna i trzeba dbać o to, by spędzić ją w spokoju, a nie zmarnować na męczenie się z różnymi dolegliwościami. Zapobieganie to klucz do zdrowia i warto o nie dbać.
BADAJCIE SIĘ!

W drugiej połowie stycznia kontynuowałam moją włosową kurację. Cały czas biorę CP, od ponad miesiąca nie karmię piersią i wcieram Jantar (z tygodniową przerwą) więc mam spory przyrost… Oczywiście nie zdradzę więcej, bo to będzie w aktualizacji włosowej, ale trzymam się dzielnie i nie pękam.

 

LIFESTYLE

Zdecydowałam się także na zakup nowego telefonu. Miałam problemy z poprzednim, więc postanowiłam zainwestować w nowość, a co za tym idzie, zaczęłam robić to, czego nie mogłam popełnić wcześniej - wkręciłam się w fajny serial, który oglądałam od czasu do czasu w tv. Wydaje się to dziwne, hmm? Prawda jest taka, że dzięki zakupowi nowego sprzętu miałam okazję obejrzeć 4 i 5 sezon w całości (i w spokoju!) czego tak naprawdę nie robiłam od dawien dawna, bo poprzedni telefon mi się zawieszał i wyłączał podczas oglądania różnych rzeczy, a z jednego komputera nie mogą korzystać dwie osoby naraz. Tak w ogóle mogę robić dużo rzeczy, których nie robiłam wcześniej. Mimo wszystko nie wkręciłam się aż tak, bo przywykłam do tego, że na sprzęcie nie mogę zrobić zbyt wiele i w sumie… nie potrzebuję tego :) Telefon ma śmigać, nie zawieszać się i robić ładne zdjęcia. Finito.
A serial, o którym mowa to Zaklinacz Dusz. Jeśli lubicie tematy paranormalne, ale w łagodniejszej formie (nic w stylu Obecności więc nie dostaniecie zawału serca), to serial dla Was. No i jest tam dużo miłości, więc jak najbardziej na plus!


Spróbowałam także nowego owocu… który wcale nie smakuje tak czadowo :D W sumie to w ogóle nie ma smaku. Jak woda. Ale za to ładnie wygląda, jest zdrowy i fajnie barwi smoothie. Rozejrzałam się także za fajnymi zleceniami na luty i mam kilka na oku. Planowałam, rozpisywałam, i narzekałam na brak czasu. Nie bez powodu wpis nie pojawił się na blogu. Strasznie mnie to wkurzało.


Na blogu zamieściłam również jeden z (moim zdaniem!) najfajniejszych wpisów i zachęcam Was do przeczytania, jeśli brak Wam wiary w siebie i chcecie zmienić coś w swoim życiu, zaczynając od nastawienia. Love!

Zrobiłam też przepyszne trufle z TEGO przepisu… Na mrozy są idealne, więc koniecznie zróbcie je sobie na wtorek i środę.

Znalazłam też genialny, cukierniczy blog, dzięki któremu podłapałam co nieco, i choć cały czas boję się masy cukrowej, to drip cake nie jest taki straszny. Zresztą ja uwielbiam robić drip cakes! :D


Na koniec powiem Wam, że zastanawiam się, czy w tym miesiącu robić dwutygodnik. Z racji tego, że może mi zabraknąć czasu, będzie trzeba nieco zmienić plany a na blogu może pojawić się podsumowanie miesiąca. Niedługo za to pojawią się nowości i aktualizacja włosowa, a idąc dalej temat mogący budzić emocje u mam ;) Ściskam Was mocno i śmigam. Buziak!

Komentarze

  1. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z iPhone'a :) Ja jestem mu wierna od ponad roku i na 100% nic się w tej kwestii nie zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też kiedyś namiętnie oglądałam zaklinaczkę dusz, fajny jest ten serial. co do zdrowia mam podobnie, muszę długo ze sobą walczyć by iść do lekarza. A wypadałoby hormony zbadać bo mamie wyszło Hashimoto i ja też mogę mieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. ajfon to super wybór, ja mojego SE uwielbiam i nie zmienię go, póki nie padnie :D teraz mam fazę na iPada, ale... sama nie wiem :C

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie kupiłaś dragon fruit? Ja nigdy nie mogę go wypatrzeć w żadnym sklepie. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miłe, ciepłe słowa a także szczera, kulturalna, i przede wszystkim - konstruktywna krytyka - wszystko jest dozwolone. To motywuje mnie najbardziej w blogowaniu!:)

Chamstwo i obraźliwe teksty lądują w koszu od razu.

Popularne posty