Jak wybierać ubrania w azjatyckich sklepach i czy warto je kupować?

Jak kupować ubrania w chińskich sklepach?


Jeszcze 7 lat temu nie pomyślałabym, że będę zamawiać ciuchy przez internet. Nie pomyślałabym nawet, że będę COKOLWIEK zamawiać przez internet, bo wszystko wolałam sprawdzić, dotknąć, powąchać, jak zresztą masa ludzi w moim najbliższym otoczeniu. Dziś nie chce mi się chodzić po sklepach i prawda jest taka, że ja nawet za tym nie przepadam, a internet jest wybawieniem. Poza tym ciągle przemieszczam się i raz jestem w domu dłużej a innym razem prawie mnie nie ma, więc zakupy stacjonarne w tym czasie skutkowałyby brakiem czasu na inne rzeczy. Czasem wybiorę się do galerii, ale nawet jeśli mowa o sieciówkach, to najczęściej wybieram opcję on - line. A dziś nie koniecznie o sieciówkach, a o azjatyckich sklepach i o ubraniach, które posiadam właśnie stamtąd. Dlaczego tak je lubię i polecam?



Moja szafa wypełniona jest ciuchami z sieciówek, lumpeksów i azjatyckich sklepów. Niezależnie od tego, czy to ciuch z H&M czy Shein nauczyłam się, JAK JE WYBIERAĆ. Sam zakup to prościzna, ale wybór to zdecydowanie cięższa sprawa. O ile w lumpeksach nie ma z tym problemu, tak zakupy online wymagają od nas dozy zastanowienia, żeby nie wpaść w kłopot niepotrzebnego zwrotu, tym bardziej jeśli zamawia się coś zza granicy. Od czasu do czasu zamawiam coś z Zary czy H&M, a moje azjatyckie ciuchy pochodzą głównie ze sklepów takich jak Shein, Romwe, bardzo rzadko z innych. Popularny jest również Zaful, na którym jest multum pięknych strojów kąpielowych. Jeśli mam być szczera, to uwielbiam moje, azjatyckie rzeczy! Dzięki dobrym wyborom poprzedzonym upierdliwej wręcz obserwacji i kilku modowym wpadkom (czasem i mi się zdarza nosić nie taki fason jak pasuje), mam w szafie same perełki, w których jestem zakochana. Niektóre mam od ponad 3 lat, co pewnie może Was zaskoczyć, bo wiele osób jest uprzedzonych do tych ubrań.



Np. ta koszula. Mam ją od lutego 2014 roku i nadal wygląda idealnie. Kolory nie straciły na jakości, a mocny materiał świetnie się trzyma. Like it!




Płaszcz z Sheina, który mam od daaawna. Jedyne co się w nim zmieniło to to, że nie jest już tak mięciutki jak na początku i woła o golarkę do ubrań. Ale nada się na kolejny sezon lub dwa.




torba Shein

Albo torebka. Jest świetna i noszę ją od września 2015 roku. Prawie dwa lata, co nie? Sama torba trzyma się rewelacyjnie i nie ma zniszczeń. Nie zarywa się, jest pojemna i pasuje do wszystkiego. Towarzyszyła mi przy przeprowadzce, podczas podróży do innego kraju, gdy dźwigałam chyba milion kilogramów. Towarzyszy mi na co dzień. Szczerze Wam powiem, że to chyba jest najlepszy, azjatycki łup. To haul życia!

Mam dla Was małą ciekawostkę, która jest właśnie związana z tą torbą. 
Zapewne kiedyś słyszałyście o tym, że ciuchy dla azjatyckich sklepów 
są szyte w jednej fabryce razem z ciuchami dla znanych marek? 
Albo, że te same ciuchy które są na stronach takich jak Shein, są właśnie 
w naszych sieciówkach. Słyszałyście również, że na wewnętrznej 
stronie ubrań można znaleźć metki takich marek jak Zara czy H&M? 
Mi się to zdarzyło nie raz, a jak nie było metki którejś z tych marek, to od boku 
była metka Inditexu (Zara, Bershka, Massimo Dutti, Pull & Bear, Stradivarius, Oysho)
taka sama jak na ciuchach kupionych w Zarze. 
Największe zdziwko miałam z tą torbą i gdy tylko zobaczyłam 
wytłoczony napis ZARA BASICS w wewnętrznej części torby, 
oraz metkę Inditexu na boku, to stwierdziłam, że teraz już tylko 
pozostaje mi obserwować, czy nie pojawiła się w sklepie stacjonarnym. 
Jakiś czas później napisała do mnie kumpelka, która ma dokładnie 
tą samą torbę i widziała ją w Zarze.
Identyczną. KURTYNA.
Nie mam pytań.




strój TUTAJ

A ten strój? Ubiegłoroczny, jednoczęściowy był super. Ten w palmy jest ekstra, bo jest idealnie uszyty, stanik ma trochę sportowy krój i trzyma mi piersi, a na dodatek z obu stron taki sam!




strój TUTAJ

Ale ten to już petarda! Leży na mnie cudownie, robi mi biodra, biust i czuję się w nim sexy i szczupło :)




koszula TUTAJ

Do tego ta, różowa koszula w delikatny, kwiatowy wzór. Widziałam, że bardzo dużo osób obczaiło link do niej, więc to mówi samo za siebie! Pamiętam, że jak zobaczyłam ją pierwszy raz to bałam się, że będzie raczej kiepsko, ale materiał okazał się być miły w dotyku, koszula nie powodowała pocenia i była bardzo komfortowa.



Nie pokazałam żadnej sukienki, więc daję do przykładu tą. Jest idealna i jedyne co chciałam w niej zmienić to te wystające niteczki na krawędziach, które obcięłam. Tak poza tym sukienka jest naprawdę boska i idealna na wyjście z partnerem :) Torebka którą widzicie na zdjęciu jest w którymś z kartonów, ale to kolejna rzecz, której się nie pozbędę :D


Pokażę Wam jeszcze jedną sukienkę i w zasadzie moje ulubione, letnie ubranie. Sukienka nie miała dekoltu, więc go uszyłam. Tak poza tym jest idealna, moja ukochana, szafiarski skarb!



I na koniec dwie kurtki zimowe. Dobre na nasz klimat - nie za grube, nie za cienkie, ale ciepłe i wygodne. W obydwu przeszłam przez dwie jesienie i dwie zimy. No i dwie wiosny po kawałku.


Pamiętam moją fascynację serwisem Allegro i tanimi, ubraniami które można było tam dostać. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że to, co zamówiłam, odbiegało od tego co zobaczyłam w opisie przedmiotu. Miała być bawełna, a okazywało się, że przyszła mi nędzna, cienka, poliestrowa szmata. Najgorzej było, gdy kupiłam sobie za kilkanaście złotych obcisłą, czarną sukienkę, która miała być z grubszej, przepuszczającej powietrze bawełny. Jak się domyślacie, bawełny nie było. A ja uwielbiam bawełnę. To mój ulubiony materiał, ponieważ moje ciało najlepiej go toleruje i nie pocę się w ciuchach z bawełny. A ta sukienka nie była z bawełny. Moja przygoda z Allegro się skończyła.


Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest, lub nie wszystko może być z bawełny. Nie wszystko w mojej szafie to czysta bawełna. I o ile to normalne przy kurtkach, czy swetrach z wełny, to jeśli mowa o bluzkach, koszulach i sukienkach, często miałam mieszane uczucia. Ale ważna jest jakość samego materiału i nawet ciuch z bawełny (choć jest super przewiewna) może się rozwalić, więc nie taki poliester straszny jakim go malują. Przykładem są chociażby świetne jakościowo ubrania z poliestru dla sportowców. Wiadomo, że to więcej kosztuje, ale chodzi mi po prostu o to, by zwracać uwagę na to, jak wygląda i zachowuje się dany ciuch.



Zakupy online robię mniej więcej od 5 lat. W tym czasie nauczyłam się kilku bardzo ważnych rzeczy:


• nie boję się poliestru - niby błahe, ale jak się pójdzie dalej, to okazuje się, że to ma sens


• skoro nie mogę sprawdzić materiału za pomocą dotyku, dokładnie mu się przyglądam. Przy oglądaniu zdjęć przedmiotu na stronie, powiększam każde zdjęcie i obserwuję materiał. Może się okazać, że nie taki poliester straszny na jaki wygląda, albo materiał wygląda na mieszankę z bawełną co jeszcze bardziej skłania mnie do zakupu. Wbrew pozorom można to ocenić i wcale nie jest to takie trudne. Wzrokowo jest również łatwo ocenić jakość materiału, a nawet AKCESORIÓW WSZELKIEGO RODZAJU. Pomocne są przy tym…


• … zdjęcia dziewczyn które zamieszczają swoje fotki w kupionych ciuchach na stronie jakiegoś sklepu. Dzięki takiej dodatkowej informacji możecie ocenić to, jak dane ubranie się układa i czy wygląda tak dobrze, jak na modelce, lub na zdjęciu stricte produktowym. To samo jest np. z mięciutkimi pędzlami. Zawsze dokładnie przyglądam się nie tylko zdjęciom produktowym ale i tym nadesłanym przez klientki. I wiecie co? Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żebym trafiła na pędzle które podrażnią moją cerę. Na zdjęciach często widać, czy ten przykładowy pędzel wygląda jak puszek, czy jak szczotka do szorowania pleców.


• teraz nie powiem nic nowego, ale jeśli zamawiacie coś w internecie - czy to w sieciówce, czy to w chińskich sklepach), to koniecznie szukajcie czegoś co chcecie na blogach, nawet u mnie. Blogi to miejsca, gdzie najłatwiej jest ocenić, czy po prostu warto. Nawet ja korzystam z informacji u koleżanek po fachu i pytam o opinię, zanim w ogóle postanowię coś zamówić.


• nie bójcie się kupować w zagranicznych sklepach. Uważam, że mijają czasy, gdy sklepy czy sprzedający na Ali wysyłają chłam. Mówię, że mijają, bo wiadomo, że może się zdarzyć, że jakiemuś cymbałowi wpadnie do głowy pomysł, żeby sprzedać gUnwo, a dostać jak za dobry mikser. Ale trzeba wytężyć wzrok! Pamiętam, jak na początku mojej przygody z zakupami on line, moja znajoma kupiła sobie 5 lat temu sukienkę w jednym z chińskich sklepów. Sukienka była ultra tania i na zdjęciach widać było tandetną, cienką i rozciągliwą koronkę. Dziewczyna była rozczarowana tym co dostała a ja wiedziałam jak będzie, bo przyjrzałam się dokładnie aukcji. Czy się wystraszyłam przyszłych zamówień on line? Nie, bo zauważyłam, na co warto zwracać uwagę.


• zwracajcie uwagę na promocje, kody rabatowe, które są dostępne nie tylko na stronie głównej danego sklepu, ale często podają Wam je również blogerki :) Nie raz skorzystałam z jakiegoś kodu rabatowego, czy to od dziewczyn, czy to za dodanie własnego meila do newslettera (pamiętam -25% w H&M), a często zyskuję i oszczędzam. Zwłaszcza, że taka ze mnie sknera. Mała sknera, ale jednak.
Ps. Już odbiegając od tematu ubrań z chin czy sieciówek on - line, ostatnio oszczędziłam na My Taxi, korzystając z kodu który dał mi 50 zł na przejazd. Ja również podzielę się moim kodem bo dzięki niemu możecie dostać 50 zł na pierwszy kurs! Wpisujcie w aplikacji KOD: marta.syc i cieszcie się spokojną jazdą :)


• koniecznie zwracajcie uwagę na WYMIARY. Powiem Wam szczerze, że w moim przypadku rozmiarówka jest całkiem trafiona i S to naprawdę S :) Ale warto mieć to na uwadze, żeby nie daj Boże nie okazało się, że sukienka jest dobra w talii, ale za krótka i mało brakuje by było widać tyłek :D Zawsze można też porównać się do modelek ze zdjęć, bo np. na Sheinie są podane wymiary tych dziewczyn i macie możliwość wyobrażenia sobie tego, jak dana rzecz będzie na Was leżeć.


• jeśli szukam czegoś w azjatyckich sklepach, to szukam WSZĘDZIE, gdzie dana rzecz jest. Nie ograniczam się do jednego sklepu bo często się okazuje, że ta sama rzecz kosztuje taniej w drugim. Z tego co wiem, to taki Shein i Romwe mają jeden, wspólny magazyn, więc warto porównać sobie ceny. Skąd wiem o tym magazynie? Raz, że powiedziała mi koleżanka, dwa, że wiele miesięcy temu przyszła mi jedna paczka z dwóch sklepów. Tak więc rozglądajcie się i porównujcie sobie ceny.


Podsumowując...
Ubrania i akcesoria z azjatyckich sklepów są fajne. Warto zwracać uwagę na sprawdzone sklepy i jeśli się rozglądacie, oraz sprawdzacie wszystko jak najlepiej się da, to praktycznie nie ma szansy na to, żeby się naciąć. Moje ciuchy mają świetną jakość i jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwość, to z całkowitą pewnością powiem, że ta jakość jest lepsza niż sieciówkowa (a przynajmniej w tych najpopularniejszych sklepach jak Shein i Romwe). Lepsza, bo niektóre z ubrań ciągle wiszą w szafie bo mimo wszystko nie mam ochoty ich wypuszczać. Nie niszczą się, nie odbarwiają, a niektóre po takim czasie wymagają jedynie spotkania z golarką do ubrań. Jeden ze swetrów ma już 3 lata, jest gruby i mięciutki. Płaszczyk jeszcze będę nosić. Stroje kąpielowe – oryginalne i z fantazją. A co do cen, myślę, że są całkiem ok. Zakupy w azjatyckich sklepach wyglądają niemalże identycznie jak te w H&M czy Zara online, z tym, że mamy mniejsze zaufanie, jesteśmy ostrożniejsi i... musimy trochę dłużej poczekać na dostawę :) Mimo to naprawdę uważam, że warto. Na dodatek pomału zaczynam pozytywnie nastawiać się do zakupów na Aliexpress, które chciałabym ZNOWU zrobić, bo jest mnóstwo ślicznych rzeczy :) Mam już swoją listę AliMustHave, więc życzcie mi szczęścia!

Komentarze

  1. Świetny i bardzo pomocny wpis! Ja jednak jeszcze nic nie zamawialam z chińskich stron, nie licząc jakoś drobiazgów na aliexpress :D pytanie, skąd są te okulary przeciwsłoneczne na pierwszym zdjęciu? I czy dobrze chronią przed słońcem? Od dawna szukam takich, które dobrze wyglądają a zaraz na prawdę mają filtry i chronią oczy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznaję, że nie przekonałam się nadal do kupowania ubrań online. Na razie dwa razy zrobiłam eksperyment z kupnem butów sportowych - sukces połowiczny - raz rozmiarówka była zaniżona. A mam standardowy rozmiar stopy, więc co dopiero z resztą - niestandardową? Podchodzę więc z dużym dystansem do kupowania ubrań w ten sposób. PS. miłość do bawełny rozumiem. Jedną z rzeczy którą robię w sklepach na żywo - macam ubrania, żeby POCZUĆ z jakiego są materiału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafię kupować ubrań przez internet. Nigdy mi to dobrze nie wyszło. Wszystko inne - tak, ale buty i ubrania, zawsze odsyłam :D ja MUSZĘ zmierzyć, pochodzić, zobaczyć jak się nosi. Na poczcie by mnie znali gdybym kupowałam przez internet :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba jestem niereformowalnym dinozaurem, bo nigdy nie kupiłam ciuchów ani nic w sumie online i zdecydowanie mnie nie ciągnie. Muszę poodtykać, zmierzyć itp :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli mówisz że nie taki diabeł straszny jak go malują :). Twoje zakupy cudne :) Sukienki śliczne a torebka to już w ogóle :). Nabieram coraz więcej chęci żeby sobie coś zamówić z tych sklepów aż idę oglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana mogłabyś wytłumaczyć jak dokładnie zamawiać z takiej strony zagranicznej np. Shein ? Czy da się tam płacić w złotówkach normalnie przez nasz Bank czy trzeba mieć jakieś inne konto?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre rady :) Ta torebka i tropikalny stój kąpielowy spodobały mi się najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tak.... ta czarne, koronkowe... no...no... atomic kitten! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznaję, że w lumpeksach nie potrafię kupować. Nie mogę się przemóc i już. W czasach kiedy byłam na utrzymaniu rodziców zdarzało mi się kupować ciuchy u wietnamczyków, które w tamtych latach były o połowę tańsze od ciuchów w sieciówkach a wyglądały w sumie tak samo. Teraz akurat dążę do upragnionej wagi, ale czekam dnia aż cała moja garderoba będzie musiała ulec wymianie: wtedy kupię i będę nosić to, co naprawdę bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zaczynam poważnie rozważać kupowanie w tych sklepach - skoro tam są tak dobre jakościowo rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kupuje ciuchy online w sklepach Vistuli i Wolczanki. Zawsze ten sam rozmiar, nie rozciagaja sie itp. W sieciowkach kupisz 3x taki sam t-shirt teoretycznie w jednym rozmiarze i kazdy z nich bedzie innej wielkosci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystkie ubrania są świetne i widać, że nie straciły na jakości mimo użytkowania. W sumie może i ja się przełamię do zakupów w takich sklepach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja już popadłam w szał azjatyckich zakupów :) uwielbiam to

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miłe, ciepłe słowa a także szczera, kulturalna, i przede wszystkim - konstruktywna krytyka - wszystko jest dozwolone. To motywuje mnie najbardziej w blogowaniu!:)

Chamstwo i obraźliwe teksty lądują w koszu od razu.

Popularne posty